Hotelarze dostosowują się do zmian

Branża hotelowa ma się w Polsce dobrze. Duża w tym zasługa turystów biznesowych, którzy napędzają koniunkturę.To m.in. dzięki nim nowe obiekty powstają nie tylko w głównych ośrodkach, ale także w mniejszych miejscowościach. Chcąc wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów MICE hotelarze wprowadzają też nowości w swoim portfolio.

Globalnym i regionalnym zmianom w branży hotelowej poświęcona była 8. Konferencja Inwestycji Hotelowych zorganizowana na początku czerwca w Warszawie przez Eurobuild CEE. – Obserwując RevPAR (przychód przypadający na jeden dostępny pokój – przyp. red.), ale także szereg innych ważnych dla nas wskaźników, mogę powiedzieć, że wszystkie pną się w górę. Polska to dla nas dobry rynek. Z tego względu planujemy kolejne inwestycje – mówił podczas konferencji Janusz Mitulski, dyrektor rozwoju na Europę Środkowo-Wschodnią w Marriott International. Na korzyść polskiego rynku, poza rozwijającą się gospodarką i coraz lepszą infrastrukturą, przemawia też fakt, że bardzo silną grupę klientów (w przypadku niektórych obiektów sięgającą nawet ok. 70 proc.) stanowią goście krajowi. To w dużej mierze grupy MICE i osoby podróżujące w celach służbowych. Dzięki nim wewnętrzny potencjał rynku jest na tyle duży, że hotelarze nie są tak bardzo zależni od zainteresowania gości z zagranicy – z reguły sezonowego i mniej przewidywalnego. 

Ekskluzywnie, ale nie luksusowo
Nic więc dziwnego, że goście biznesowi stanowią przysłowiowe „oczko w głowie” dla wielu hotelarzy. To, jakich obiektów potrzebują
jest przedmiotem ich dogłębnej analizy. – Szczególnie duży potencjał widzimy w hotelach 5- i 4-gwiazdkowych, m.in. właśnie ze względu na biznes. Raczej nie należy się za to spodziewać powstania kolejnych obiektów z kategorii tych najbardziej luksusowych – mówił Janusz Mitulski. Dzieje się tak dlatego, że luksusowe obiekty – ze względu na swoją cenę, ale często także bardziej kameralny charakter (zarówno jeżeli chodzi o liczbę pokoi, jak i sal konferencyjnych, przeważnie niezbyt dużych powierzchniowo) skierowane są raczej do zamożnych klientów indywidualnych, a nie do grup. Tych pierwszych nie ma z kolei relatywnie aż tak dużo – przynajmniej nie na tyle, aby powstawała dla nich masa nowych hoteli. Już istniejące oraz te, które zostaną oddane do użytku w najbliższym czasie (m.in. Raffles Europejski w Warszawie i klasyfikowany na granicy luxury i upper scale Autograph Collection w Krakowie) powinny na jakiś czas wyczerpać zapotrzebowanie rynku. Inaczej ma się sytuacja w przypadku marek klasyfikowanych jako 5- i 4-gwiazdkowe oraz, jeszcze nie tak dawno mało znanych, obiektów lifestylowych. Skąd bierze się popularność tych drugich?

W poszukiwaniu oryginalności
Najkrótsza odpowiedź na to pytanie brzmi – ze zmian demograficznych, które coraz silniej wpływają na rynek. Przedstawiciele młodszych generacji z roku na rok stanowią większy procent osób nocujących w hotelach. To ludzie, którzy mają inne nawyki i oczekiwania niż starsze generacje. Poszukują oryginalnych, wyróżniających się venue, w których pobyt będzie stanowił atrakcję samą w sobie. To głównie do nich skierowana jest lifestylowa oferta hotelarzy, chociaż takie obiekty budowane są także z myślą o nieco starszych klientach – gościach indywidualnych i biznesowych „znudzonych” przewidywalnością tego, co mogą zastać w tradycyjnych hotelach. Chodzi tu nie tylko o wygląd pokoi, ale także przestrzeni wspólnych i sal konferencyjnych. Obiekty lifestylowe różnią się od siebie, mają swój specyficzny klimat i charakter. – W ostatnich latach obserwujemy, że klienci poszukują doznań lokalnych – atrakcji charakterystycznych dla miejsca, do którego przyjeżdżają. Dobrze wiedzą o tym hotelarze, którzy starają się wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom. Stąd pomysł na nietuzinkowe hotele butikowe, czy lifestylowe, różniące się od „standardowych” obiektów, które w wielu miejscach na świecie są do siebie podobne – mówi Mateusz Czerwiński, dyrektor Warsaw Convention Bureau.

Lifestylowa ofensywa
Podaż generuje popyt, należy się więc spodziewać coraz więcej tego typu inwestycji. Praktycznie każda duża sieć hotelowa posiada już w swoim portfolio obiekty, które można by uznać za niestandardowe, projektowane, przynajmniej po części, w sposób lifestylowy.
To m.in. Ibis Styles, należące do Accor Hotels (takie obiekty pojawiły się już w kilku polskich miastach), Radisson RED sieci Carlson Rezidor (w Krakowie powstanie pierwszy hotel firmowany tą nazwą), Indigo będący „dzieckiem” InterContinental Hotels Group (w ubiegłym roku taki hotel został otwarty w Krakowie, kilka tygodni temu także w Warszawie) czy AC Hotels (budowany we Wrocławiu) oraz Moxy (hotele tej marki powstaną w Warszawie, w kompleksie Centrum Praskiego Koneser oraz na lotnisku w Katowicach – Pyrzowicach) należące do Marriott International. Dobrym przykładem jest też powstający na stołecznym Lotnisku Chopina Renaissance Warsaw Airport Hotel firmowany, podobnie jak AC Hotels i Moxy, przez Marriott International. – Będzie to obiekt bardzo silnie związany z Warszawą i przez te nawiązania do stolicy ma się też promować. W hotelu pojawi się m.in. concierge, którego zadaniem będzie doradzanie gościom, jak w ciekawy sposób mogą spędzić czas w mieście. Odwiedzając nie tylko flagowe atrakcje turystyczne, ale także mniej znane miejsca, popularne wśród mieszkańców – mówi Mateusz Czerwiński. Także wystój Renaissance Warsaw Airport Hotel ma mieć lokalny charakter. Będzie nawiązywać do dorobku polskiego modernizmu z lat 30. i 60...

 

DOSSIER
8. Konferencja Inwestycji Hotelowych
Odbyła się 8 czerwca br. w hotelu Westin w Warszawie. W jej trakcie dyskutowano głównie o globalnych zmianach w branży hotelarskiej i ich wpływie na rynek lokalny. Wśród poruszanych tematów  znalazły się m.in. te związane z konsolidacją największych graczy, inwestycjami w budowę nowych obiektów hotelowych, segmentacji ich marek, mającej na celu zbudowanie oferty dostosowanej do większej liczby grup docelowych czy roli miast regionalnych w rozwijaniu biznesu.  Organizatorem imprezy był Eurobuild CEE.  
 

Więcej w lipcowym numerze THINK MICE.

ZAMÓW PRENUMERATĘ