
Praca szuka człowieka
Ostatnie miesiące przyniosły kilka informacji o sukcesach polskich firm w międzynarodowych konkursach skierowanych do branży mice.
Sądząc po liczbie ogłoszeń, które niemal codziennie pojawiają się na stronach internetowych i oficjalnych profilach agencji eventowych, PR itp., a także na portalach z ogłoszeniami, branża eventowa cały czas poszukuje nowych ludzi do pracy. Oczywiście może to również być związane z rotacją pracowników, ale nawet, jeśli tak jest, to oznacza to, że firmy są otwarte na nowych ludzi. – Rzeczywiście, zauważyłam, że z roku na rok agencje zamieszczają coraz więcej ogłoszeń o pracę – mówi Nina Żukowska CEO firmy szkoleniowej „Świat Eventów”. – Warto zwrócić jednak uwagę, że najwięcej z nich dotyczy takich stanowisk jak senior event manager czy kreatywny – czyli takich, na których wymagane jest już pewne doświadczenie w branży. Wyjątkiem są ogłoszenia, z których treści wynika, że skierowane są do osób początkujących, nie posiadających jeszcze żadnego udokumentowanego doświadczenia. Żukowska tłumaczy, że agencje z dużą ostrożnością podchodzą do przyjmowania takich osób ponieważ przyjęcie takiego pracownika wymaga od nich dodatkowego nakładu pracy przeznaczonego na szkolenie. – Stażystę czy junior event managera trzeba najpierw wszystkiego nauczyć od podstaw. W toku pracy nad kolejnymi projektami, zleceniami itp. agencje najczęściej nie mają na to czasu. Słowa Żukowskiej pośrednio potwierdza Olga Krzemińska-Zasadzka, managing director w agencji POWER, wiceprezes Stowarzyszenia Branży Eventowej. Mówi, że przyjmując nowe osoby z reguły stawia na tych, którzy mają już jakieś doświadczenie. Związane jest to jednak również z podejściem samych młodych ludzi. – Osoby, które dopiero rozpoczynają karierę zawodową bardzo często zmieniają pracę, poszukują swojego miejsca na rynku pracy. Z jednej strony to naturalne, ale z drugiej, z punktu widzenia pracodawcy – inwestowanie w pracownika, który i tak po roku odejdzie z firmy jest po prostu nieopłacalne. Inną kwestią, na którą zawraca uwagę nie tylko Krzemińska-Zasadzka, jest podejście do pracy, jakie prezentują osoby, które obecnie wchodzą na rynek. Specjaliści mówią o nich pokolenie „Z” i podkreślają, że ich stosunek do obowiązków zawodowych jest inny, niż wcześniejszych pokoleń. Praca jest dla nich ważna, ale raczej nie są skłonni do poświęceń na jej rzecz. I, co istotne, często to oni stawiają wymagania pracodawcom. Czasem przejawia się to w postawie „naucz mnie”. – Oczekują, że to pracodawca o nich zadba, pokaże im – mówi Krzemińska-Zasadzka. Nina Żukowska dodaje, że często nawet ci, którzy chcą się uczyć, nie przejawiają własnej inicjatywy. – Polegającej chociażby na tym, by spróbować samodzielnie rozeznać się, jaki jest rynek, poszukać informacji w internecie, poczytać branżowe gazety – tłumaczy.
Drogi wejścia do zawodu
Tymczasem to właśnie własna inicjatywa wydaje się najpewniejszym sposobem wejścia do zawodu event managera. – Byłeś lub jesteś wolontariuszem? Jako dziecko należałeś do zuchów, a potem do harcerstwa? Na studiach należałeś do komitetów organizujących juwenalia lub inne wydarzenia? Robiłeś cokolwiek innego, o czym można byłoby powiedzieć, że polega na załatwianiu, „ogarnianiu”, organizowaniu? Twoje szanse na zostanie event managerem zdecydowanie rosną – mówi Olga Krzemińska-Zasadzka. – Powiedziałabym nawet, że to najpewniejsza droga. Propozycją dla osób, które myślą o karierze w branży są różnego rodzaju kursy, szkolenia, studia podyplomowe. Ich liczba w ostatnim czasie również wydaje się wzrastać. Co oferują swoim uczestnikom? – W programie Studium „Event Managment”, które Stowarzyszenie Branży Eventowej organizuje przy kooperacji z Fundacją na Rzecz Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego nacisk kładziony jest na praktyczną stronę przekazywanej wiedzy – mówi Olga Krzemińska-Zasadzka, wiceprezes SBE. – Aż 80 proc. naszych wykładowców to praktycy, osoby, które tworzą naszą branżę (np. Michał Kozak czy Adam Zagajewski). Uczestnicy studium mają więc możliwość nie tylko zdobycia wiedzy, ale również nawiązania kontaktu ze swoimi potencjalnymi pracodawcami. Znam przypadki osób, które ukończyły w studium i dzięki rekomendacjom uzyskanym od koordynatorów zajęć znalazły pracę. Nina Żukowska, która prowadzi szkolenia z event managmentu zwraca jednak uwagę, że słabszą stroną zajęć prowadzonych przez praktyków może być fakt, że nie są oni przygotowani do przekazywania wiedzy. Co w praktyce może oznaczać, że słuchacze niewiele z tych zajęć wyniosą. Ze słów osób, które albo same zajmują się szkoleniami, albo poszukują osób do pracy wynika, że najlepszą opcją może być połączenie dwóch modeli – zajęć, które mają wymiar czysto praktyczny, które jednak prowadzone są przez osoby potrafiące przekazywać swoją wiedzę. Czy taki model możliwy jest na przykład w strukturach uniwersyteckich? I czy studia z event managmentu (niezależnie od tego, na jakim poziomie są to studia – podyplomowa, pierwszego stopnia itp.) mają rację bytu? – Tak, ale przyjęty przez daną uczelnię model kształcenia powinien z góry to zakładać. Przykładem takiego modelu może być kształcenie w modelu harvardzkim, w ramach którego studenci od samego początku pracują na projektach – mówi Nina Żukowska.
Więcej w kwietniowym numerze THINK MICE.
ZAMÓW PRENUMERATĘ