Miguel Neves - Blog

przez Think MICE

Siła kobiet

Być może, jako że jestem mężczyzną, tekst o kobietach wyda Wam się trochę nie na miejscu… Zapewniam jednak, że piszę go z dużą pokorą i wdzięcznością. Piszę również dlatego, żeby zwrócić uwagę – zwłaszcza mężczyznom – na problemy związane z nierównością płci. Aby upewnili się, że traktują przedstawicielki płci pięknej z należnym im szacunkiem i nie mają sobie w tym względzie nic do zarzucenia. To pewnego rodzaju wezwanie do działania. W końcu od nas wszystkich zależy właściwe uznanie wybitnych osiągnięć i wysiłku, który każdego dnia miliony kobiet na całym świecie wkładają w rozwój przemysłu spotkań.   

To ważne tym bardziej, że według różnych badań i szacunków, branża MICE w zdecydowanej większości – dochodzącej nawet do 80 proc. – składa się właśnie z kobiet. Dobrym przykładem może być znane wszystkim stowarzyszenie Meeting Professionals International (MPI) – jeżeli wziąć pod uwagę płeć jego członków, w 80 proc. są to kobiety. Ten wskaźnik w dalszym ciągu nie ma niestety swojego odzwierciedlenia w stanowiskach kierowniczych. Podobnie jak w innych branżach najwyższe funkcje, także u nas, piastują prawie wyłącznie mężczyźni.

Jako głównego „winowajcę” tej nierównowagi wskazuje się macierzyństwo. To jednak tylko część prawdy. Przecież bycie matką stanowi pewien fragment życia. Niezwykle ważny i odpowiedzialny, ale jednak fragment. Bardzo dużą rolę odgrywają inne czynniki, takie jak kultura pracy, uwarunkowania społeczne, przyzwyczajenia. Często ich znaczenie jest większe niż moglibyśmy przypuszczać. Przykład? O mężczyznach spędzających długie godziny w pracy myślimy jako o niezwykle oddanych i ambitnych, podczas gdy robiące to samo kobiety postrzegane są często jako samolubne czy apodyktyczne. Takie ukryte uprzedzenia mogą przyczyniać się do powszechnej nierówności płci. Warto sobie to uświadomić, aby zyskać pewien dystans, poznać ten schemat działania i pomóc zobaczyć go innym.

Co ciekawe, niektóre badania sugerują, że firmy osiągają lepsze wyniki kiedy zarządzają nimi kobiety. Inne mówią z kolei o tym, że kobiety, ze względu na swoje naturalne cechy charakteru i osobowości, mogą być skuteczniejsze jeżeli chodzi o umiejętności przywódcze. Co prawda nie wszyscy to potwierdzają, ale tym bardziej wydaje mi się, że przemysł spotkań, zdominowany przez płeć piękną, mógłby być doskonałym „poligonem” do przetestowania tych teorii w praktyce.

Niestety, różnego rodzaju eventy mogą stawiać kobiety w trudnej sytuacji. Szczególnie jeżeli chodzi o molestowanie seksualne, a nawet handel żywym towarem. Chociaż brzmi to nieprawdopodobnie, jak niebywale skrajne przypadki, uwierzcie, że są one znacznie bardziej rozpowszechnione niż nam się wydaje. Właśnie dlatego wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, aby powstrzymywać tego typu praktyki i wszelkie ich przejawy. Nie możemy akceptować najmniejszych oznak wskazujących na molestowanie. O handlu ludźmi nawet nie wspomnę.

Podczas przygotowywanych przez nas wydarzeń mamy możliwość promowania równości płci. Poprzez tworzenie warunków temu sprzyjających. Mam na myśli sytuacje, w których różnorodność – zarówno płciowa, ale także seksualna, religijna czy każda inna – jest mile widziana i akceptowana przez otoczenie. Eventy mogą zresztą inspirować szersze otoczenie. Dobrym przykładem są imprezy, takie jak She Means Business podczas targów IMEX, Smart Meetings Smart Woman Summit czy wszystkie inicjatywy podejmowane przez Association for Women in Events (AWE).

 

Nasze „superludzkie” wyzwania

Tak jak wspomniałem w poprzednim tekście, jako profesjonaliści związani z branżą eventową, wiemy, że gdy się spotykamy, zmieniamy świat. Jest dla nas oczywiste, że nic nie jest w stanie zastąpić interakcji twarzą w twarz. Teraz mamy do dyspozycji badania, które oficjalnie to potwierdzają. Według firmy analitycznej Oxford Economics jednogodzinne spotkanie stanowi odpowiednik pięciu wideokonferencji, dziesięciu rozmów telefonicznych lub aż 20 e-maili. Bardzo dobrze obrazuje to krótki filmik dostępny pod adresem: https://vimeo.com/309317524

Nadal nie wiemy czy przedstawiciele najmłodszych pokoleń doceniają wartość bezpośrednich interakcji, tak bardzo jak reprezentanci starszych generacji. To co jest dla nas wiadome, to fakt, że w dzisiejszych czasach mamy już 24-godzinny dostęp do internetu, przez siedem dni w tygodniu, praktycznie za każdym razem, gdy korzystamy z naszych urządzeń mobilnych. Pod wieloma względami przekształciliśmy się więc w „cyborgi”. Nie tak bardzo jak ma to miejsce w filmach science fiction, ale jeżeli chodzi o dostęp do informacji i kontakt z otoczeniem, bez wątpienia jesteśmy takimi „superludźmi”.  

Dla profesjonalistów zajmujących się organizacją wydarzeń oznacza to, że samo przekazywanie informacji podczas różnego rodzaju eventów biznesowych stało się już niewystarczające. Szczególnie, jeżeli bez większego problemu można znaleźć je w internecie, w dodatku w bardziej przystępnej i skondensowanej formie. Niestety w dalszym ciągu wiele wydarzeń nie oferuje nic więcej. Trzeba to zmienić.    

Podczas gdy samo dostarczanie łatwo dostępnej wiedzy nie ma już większego sensu, warto znaleźć jakąś alternatywę. Poszukać odpowiednich, nie tak oczywistych informacji, dopasowanych do potrzeb uczestników przygotowywanych przez nas wydarzeń i przekazać je w jakiś mniej oczywisty, oryginalny sposób. Zasada działania jest tutaj podobna do tworzenia przyciągającej uwagę ekspozycji w muzeum. Pamiętajmy, że internet daje nam praktycznie nieograniczony dostęp do różnych zasobów wiedzy – wyzwanie polega na znalezieniu w tym gąszczu tego, co jest dla nas najbardziej istotne.   

Najlepsze wydarzenia biznesowe i merytoryczne oparte są nie tylko na przekazywaniu, nawet przydatnych informacji. Pojawiają się na nich również eksperci, uznani prelegenci, specjaliści z różnych dziedzin. Ich obecność jest w stanie dużo skuteczniej zaangażować naszych gości i zainteresować ich poruszaną tematyką. W dzisiejszych czasach, główna wartość eventów, zależy jednak od samych uczestników. 

Pozwólcie, że wyjaśnię o co chodzi. Wydarzenie, które jest w stanie przyciągnąć grupę profesjonalistów, zainteresowanych jakąś konkretną branżą, jest niezwykle cenne dla wszystkich tych, którzy chcą rozwijać swoją działalność w tym sektorze. Targetowanie podobnej grupy osób w świecie online, za pośrednictwem reklam wyświetlanych przez Google czy Linkedln może być tak samo kosztowne, jak sfinansowanie udziału w wydarzeniu na żywo, a nawet zasponsorowanie go. Chociaż mamy możliwość analizy liczby kliknięć w naszą reklamę w internecie, wpływ bezpośredniego spotkania, twarzą w twarz otwiera wiele dodatkowych możliwości. Mówię o wysokiej jakości interakcjach. Te umożliwiają z kolei sprzedaż produktów, zawieranie umów, promowanie naszego biznesu, rozwój firmy czy po prostu znalezienie pracy. 

Wyzwaniem jest natomiast to, że w świecie „superludzi”, którzy mają dostęp do ogromnej ilości informacji, uczestnicy wydarzeń stają się w rzeczywistości również „superuczestnikami”. Dawniej zaledwie garstka osób przygotowywała się do spotkania – analizowali oni jego program, sprawdzali z kim mogą tam porozmawiać. Teraz praktycznie wszyscy bardzo dokładnie „prześwietlają” każdy event, na jakim mają się pojawić, aby wynieść z niego możliwie jak najwięcej korzyści. Część organizatorów nie jest na to gotowa, nie potrafi odpowiedzieć na spływające do nich pytania.    

Aby sprostać temu wyzwaniu nauczmy się projektować i przygotowywać wydarzenia dla „superludzkich” uczestników, którzy jeszcze przed imprezą łączą się z innymi gośćmi za pośrednictwem Linkedln, śledzą poczynania prelegentów na Twitterze, oglądają ich wykłady w sieci, czytają posty na blogach. Nie możemy zostawać w tyle, tylko pracować nad tym, aby nasze eventy były dla nich ciekawe, cenne. Dbajmy zatem o odpowiednie treści i ich komunikację, jeszcze przed samą imprezą. 

Kiedy uda nam się to zrobić, możemy osiągnąć wiele potencjalnych korzyści. Po pierwsze mamy możliwość organizacji bardziej kameralnych spotkań, dla mniejszej liczby gości, równocześnie podnosząc cenę udziału w takich wydarzeniach. Pod warunkiem, że damy radę podnieść tę merytoryczną poprzeczkę. Jesteście na to gotowi? 

Mamy najlepszą pracę na świecie

Pozwólcie, że się przedstawię. Nazywam się Miguel Neves, pochodzę z Portugalii, mieszkam w Danii, ostatnie 10 lat spędziłem w Wielkiej Brytanii. Od prawie 15 lat jestem związany z branżą eventową. Byłem planistą spotkań i pracowałem dla IMEX Group, w zespole, który tworzy jedne z najbardziej znanych wydarzeń dla meeting plannerów na świecie. W IMEX Group miałem szczęście spędzić większość czasu kontaktując się – zarówno online, jak i offline, w realu – z niesamowitą, globalną społecznością profesjonalistów związanych z eventami. 

Moja kariera to też członkostwo w Meeting Professionals International (MPI). Jestem dumny z tego, że zasiadam w zarządzie tego stowarzyszenia. Nie chciałbym, żeby moje życie zawodowe potoczyło się w jakikolwiek inny sposób.  Ale wystarczy już pisania o mnie... W pierwszym tekście blogerskim publikowanym na łamach THINK MICE chciałbym skupić się na tym, dlaczego tak bardzo kocham pracę w eventach. Otóż my – zawodowi eventowcy – mamy jakąś supermoc. Możemy zmieniać świat. Być może dla niektórych brzmi to nieprawdopodobnie, ale zapewniam Was, że tak właśnie jest. Mówię bardzo poważnie. To prawda, ponieważ aby zmieniać świat, wszystko co musisz zrobić, to zmienić sposób w jaki świat postrzegany jest chociażby przez jedną osobę. Co więcej, ta osoba może dalej zmieniać świat, dla innych – szerszej społeczności, być może miasta, regionu, a nawet kraju. 

Kiedy organizujemy eventy i kreujemy doświadczenia, wykorzystujemy pewne ważne umiejętności. Nie jesteśmy chirurgami, astronautami, naukowcami, ale nie zmienia to faktu, że możemy robić wielkie rzeczy. Jesteśmy bowiem ekspertami w zarządzaniu i koordynowaniu zachowań ludzkich, co pomaga w tworzeniu niesamowitych doświadczeń. To nie wszystko. Mamy też moc projektowania interakcji międzyludzkich, nieustannie dopracowujemy nasze metody wywoływania w uczestnikach wydarzeń najlepszych emocji. Możemy to robić wielokrotnie, w różnych miejscach, w różnych sytuacjach. Lubimy ludzi, jesteśmy świetni w nawiązywaniu z nimi interakcji, pomagamy im również nawiązywać interakcje między sobą. Ułatwiamy uczenie się, prowadzenie dyskusji, debat – aby Ci, którzy myślą inaczej mogli się nawzajem zrozumieć.  Te niesamowite umiejętności dają nam faktyczną możliwość zmiany świata. 

Oczywiście ciąży też na nas duża odpowiedzialność, aby te wszystkie zdolności wykorzystywać we właściwy sposób. Nie znaczy  to tylko, że mamy zawsze pracować jak najlepiej potrafimy. Musimy również robić wszystko co w naszej mocy, aby rozpowszechniać wiedzę na temat naszej pracy i jej specyfiki.  Naszą wspólną odpowiedzialnością jest inspirowanie świata, poprzez doświadczenia, które pomagamy kreować. Aby robić to skutecznie musimy opowiadać naszą historię w sposób prosty, bez żargonu branżowego. To nie zawsze jest łatwe, ale trzeba próbować. Najlepiej robić to osobiście, twarzą w twarz – na spotkaniach, eventach, podczas posiłków. Aby dotrzeć do jeszcze większej liczby odbiorców i mieć prawdziwie globalny wpływ ta historia powinna jednak zostać uzupełniona o przekaz online, np. za pośrednictwem mediów społecznościowych, transmisji w internecie etc. Daje to możliwość jeszcze większej zmiany świata, świata naszych odbiorców.  Jako eventowi profesjonaliści możemy nie być bogaci, jeżeli chodzi o kwestie czysto finansowe. Jesteśmy jednak bogaci na wiele innych sposobów. Nasza rodzina i przyjaciele mogą nie rozumieć tego, co robimy. Ok, w porządku, my też najprawdopodobniej nie wiemy czym oni zajmują się na co dzień (po prostu wiemy czym zajmuje się ich firma).  Ważne jednak, abyśmy dalej robili to, co robimy. Bądźcie zatem prawdziwymi superbohaterami swoich wydarzeń, wiedząc, że to czym się zajmujecie jest ważne i może zmieniać świat.  


Miguel Neves. Strateg w założonej przez siebie firmie doradczo-szkoleniowej miguelseven.com. Entuzjasta mediów społecznościowych, organizator eventów, konsultan i mówca specjalizujący się w zagadnieniach związanych z digital marketingiem i nowymi technologiami eventowymi. Przez wiele lat związany z IMEX Group. Od 2017 r. działa na własną rękę. Zasiada też w zarządzie MPI, jest członkiem Events Industry Council. Ukończył University of Westminster w Londynie. Kontakt: miguelseven.com, miguel@socialmediachefs.com